Kto jeszcze nie zdążył się wyszumieć, będzie mieć szanse dziś. Co prawda jest niedziela, ale może to dobra okazja, w końcu dla większości dzień wolny, więc można go spożytkować w mniej praktyczny sposób. Będzie krótko i na temat, dosłownie.
Kto jeszcze nie zdążył się wyszumieć, będzie mieć szanse dziś. Co prawda jest niedziela, ale może to dobra okazja, w końcu dla większości dzień wolny, więc można go spożytkować w mniej praktyczny sposób. Będzie krótko i na temat, dosłownie.
Pomimo, że multum serwisów udostępnia multum fontów do użycia na stronach internetowych, to czasem jednak brakuje nam odpowiedniego. Dziś o stylu na miarę plazmy, czyli czwartego stanu skupienia materii obok ciekłego, stałego i gazowego (regular, bold, italic). O stylu, który możemy zastosować do dowolnej czcionki, a szczególnie tych, które tego stylu standardowo... nie mają.
Rzadko poruszamy się po tematach mainstreamowych w dziedzinie programowania, a dziś idziemy jeszcze dalej. Wpis schodzi na drugi plan. Pogadamy o elemencie, który odgrywa ważną rolę, pomimo, że zawsze chowa się za plecami swojego rodzica.
Podejrzewam, że większość z Was jest w wieku, kiedy już dawno wyszumieliście się i udawanie chuligana żującego gumę, strzelającego z procy i rzucającego jabłkami jest trochę nie na miejscu. To nie jest już czas na wyszumianie się, więc pozostaje nam powprowadzać lekki chaos (ekranowy) w zaciszu komputera.
To już drugi wpis dotyczący podglądactwa. Dziś jednak spojrzymy szerzej, nie na sam temat, ale na obszar podglądania. Użyjemy innej, fajniejszej lupy niż w jednym z poprzednich wpisów. Będzie prawie jak ta systemowa!
I choć szeptem opowiadasz koleżance z pracy jaki to nowy kolega jest nieokrzesany, to i tak jakimś cudem okazuje się, że on stoi za Twoimi plecami od minuty i wszystko już usłyszał. Język drętwieje i można się nieźle zmieszać. A skoro jesteśmy przy plotkowaniu, to obgadamy funkcję mało znaną, która potrafi zmieszać podwójnie.